Historia Martyny
- poszkodowana dorosła już córka
Martyna Mam 21 lat. Polskie sądownictwo zniszczyło mi życie.
Gdy miałam 7 lat, moi rodzice zdecydowali się na separację, a w
konsekwencji rozwód. Ulżyło mi, nie powiem żebym dobrze czuła
się pośród awantur, oraz niecodziennego zachowania matki - w
wieku pięciu lat wiedziałam już, co oznacza słowo: "depresja"
oraz "próba samobójcza". Rok później dowiedziałam się, co
oznacza słowo: "schizofrenia".
Moja matka zdecydowała się mnie i mojego brata zabrać od ojca.
Mój ojciec, pracownik firmy rodzinnej, później jej właściciel,
posiadający własne mieszkanie, nie otrzymał praw rodzicielskich.
W zamian za to dostała je moja matka która nie miała pracy, nie
miała mieszkania, miała na koncie już dwa pobyty w szpitalu
psychiatrycznym z powodu schizofrenii paranoidalnej, osoba
skrajnie nieodpowiedzialna, która zatrzymała się na rozwoju
emocjonalnym w wieku 13 lat. Ponieważ nie miała za co żyć, przez
2 lata mieszkaliśmy z jej rodzicami, gdzie mój dziadek był
alkoholikiem. Policja była wzywana prawie codziennie, wstydziłam
się zapraszać dzieci ze szkoły do siebie z obawy przed pijanym
dziadkiem lub matką, która zacznie się kłaść krzyżem na
podłodze. W końcu się wyprowadziliśmy. Gdy miałam 9 lat.
Zamieszkałyśmy same, z moim młodszym bratem. Tam choroba
kompletnie zniszczyła matkę. I mnie. Młodszego brata to nie
dotknęło, od początku tego horroru zamykałam go podczas ataków
matki lub dziadka w pokoju, zajmowałam go zabawkami i biegłam
ich uspokajać.
Wracając do matki - rozpętało się piekło. Jako dziecko widziałam
rzeczy, których nie powinien zobaczyć nawet dorosły. Mój ojciec
miał prawo do widzeń tylko raz w tygodniu, w weekendy, a i tak
nie zawsze był wpuszczany do domu. To był czas najbardziej
przeze mnie oczekiwany, ostoja normalności, czuliśmy się przez
niego kochani.
Gdy miałam 9 lat, mój ojciec zdenerwowany przyszedł do szkoły.
Zabrał mnie na korytarz i spytał, czy prawdą jest to, co się
dzieje. Matka doskonale ukrywała przed światem horror w
mieszkaniu, a ja bałam się komukolwiek cokolwiek powiedzieć. Nie
wiem do dzisiaj, skąd się o tym w końcu dowiedział. Od kuratora
i opieki społecznej na pewno nie. Wiedzieli co przeżywałam jako
dziecko, i te śmiecie nawet nie kiwnęły palcem żeby nam pomóc.
Brzydzę się do dzisiaj opieką społeczną i nienawidzę ich całym
sercem.
Ojciec dowiedział się o wszystkim i zabrał nas stamtąd.
Wiedzieliśmy, że skoro wie już o wszystkim ojciec, to my też
możemy się wypowiedzieć, bo nie jesteśmy sami i nie spotka Nas
żadna kara. Kuratorce sądowej powiedziałam z bratem, że nie
chcemy mieszkać z mamą. Wróciliśmy do naszego taty. Matka
próbowała nas namówić, żebyśmy wyjechali z nią do USA, ale się
nie zgodziliśmy.
Dzisiaj mam 21 lat. Byłam wychowywana przez ojca, którego kocham
najmocniej na świecie i jest dla mnie najważniejszą osobą w
życiu. Uratował mnie, gdy w wieku 14 lat wydarzenia z
dzieciństwa odbiły się na mnie i zachorowałam na depresję oraz
anoreksję bulimiczną. W wieku 21 lat po wizycie w szpitalu
psychiatrycznym oraz pięcioletniej terapii jestem zdrowa w
zakresie odżywiania się. Nadal mam problemy z depresją i
skłonnościami samobójczymi. Wszystko dzięki matce. Nienawidzę
jej. Nienawidzę jej za to, co mi zrobiła. Nienawidzę jej za to,
że nigdy nie potrafiła być matką. Nienawidzę jej za to, że
zniszczyła mi życie. Do dzisiaj nie potrafię złapać kontaktu z
kobietami, szczególnie starszymi. Nawet babcię trzymam na
dystans, mimo, że bardzo mnie kocha i się mną opiekuje.
Panowie, chciałam, byście wiedzieli, że kobieta również popiera
Wasze działania. Jestem dzieckiem skrzywdzonym przez sąd w
Polsce oraz opiekę społeczną. Nie zgadzam się na to, by opieka
należała się zawsze TYLKO I WYŁĄCZNIE matce, bez względu na
okoliczności. Trzymam za Was kciuki i wierzę, że uda Wam się to
zmienić. Jesteście wielcy. To prawda, że dzieci widzą w ojcach
superbohaterów. Wy nimi jesteście.
Pozdrawiam
Wasza oddana fanka
2015-02-17
|
|
Znasz nasze akcje?
|