Historia Marek N.
Mam na
imie Marek Mając 2,5 roku zostałem adoptowany z Domu Dziecka.
Adoptowało mnie małżeństwo z małej wioski. W wieku 10 lat
dowiedziałem sie w szkole od kolegów że jestem adoptowany, wróciwszy
do domu wypytywałem rodziców i powiedzieli że adoptowali mnie razem
z moją siostra Anetą i że była nas tylko dwójka, a nasi biologiczni
rodzice zgineli w wypadku. Ucząc sie dalej skończyłem szkołe
Podstawową i poszedłem sie uczyć do szkoły Zawodowej by uczyć sie za
ślusarza, skończyłem szkołe z wynikiem dobrym. Podjołem prace w
swoim zawodzie blisko swojej miejscowości. Mając 18 lat odnalazłem
swoje rodzeństwo za pomocą kontaktu telefonicznego, dowiedziałem sie
że miałem na imie Piotr i że było nas 10 rodzeństwa ale dwóch
przy porodzie nie przeżyło. Wszystko mi wytłumaczył ksiądz z parafi
, pamietał całą nasza sytuacje rodzinna bo był tam od początku
swojego kapłaństwa.
Opowiedziałem to wszystko mojemu szefowi w pracy, dał mi urlop
wypłacając mi podwójną pensje bym jechał i odnalazł całą swoja
rodzine:rodzeństwo i rodziców którzy żyli.Od księdza dostałem
kontakt do mojej prawdziwej babci . Zadzwoniłem do niej odebrała
telefon usłyszawszy kim jestem zemdlała z wrażenia, podeszedł do
telefonu pan który okazał się najmłodszym bratem mojego
biologicznego taty .Opowiedział mi troche przez telefon zapraszając
mnie do siebie by mnie poznać powiedział że jest nas 8 : Małgorzata,
Mariusz w Kanadzie -Mariola w Belgi-Ewa w Poznaniu Darek i Agnieszka
W Nysie z mama, i Aneta co ze mną była adoptowana i ja ósmy . Tata
był po rozwodzie z mamą i nie mieszkali razem.
Więc pojechałem do Nysy na PKP czekał za mną mój o kilka lat starszy
brat, pierwsze nasze spotkanie nie zapomnę tego staliśmy z dwie
godziny obejmując sie z łzami w oczach trudno opisać tą radość,
potem pojechaliśmy do mamy i młodszej siostry Agnieszki miała wtedy
14 lat jak mnie zobaczyła powiedziano jej ze jestem jej bratem
skoczyła na mnie i nie chciała mnie puścić płacząc, to nie
zapomniane chwile potem pojechaliśmy do babci, babcia nie mogła
uwierzyć że mnie po tylu latach spotkała, zjechała sie najbliższa
rodzina wszyscy uśmiechnięci że mogą mnie poznać. Tate spotkałem 2
razy w życiu i to za każdym razem pod wpływem alkoholu, prowadził
dziwne życie i to przez alkohol nasza rodzina się rozpadła jest dużo
wersji co do tego " Dlaczego trafiliśmy do domu dziecka" Nigdy nie
zaznałem miłości, rodzice którzy mnie adoptowali ciągle powtarzali
że adoptowali mnie do 18 roku życia i ten dom w którym mieszkamy nie
będzie moim domem nigdy. Takie życie to nie życie, życie w próżni i
co dalej? Co noc zastanawiałem sie "Co będzie dalej" Wracając
z Nysy od rodzinki biologicznej musiałem radzić sobie dalej,
podjąłem prace w miejscowości Krobia jako ślusarz-spawacz wracając z
pracy zobaczyłem na rynku parę z dzieckiem zaniepokoiło mnie ich
zachowanie.
Para idąca z dzieckiem kłuci sie do tego stopnia że jej partner
zaczyna ją bić, wtrąciłem sie broniąc tą dziewczynę z dzieckiem i
tak poznałem swoja przyszła żonę która miała 2,5letnią córke Amande
i była w ciąży, poznaliśmy się i za jakiś czas zamieszkaliśmy razem,
po 2 miesiącach dostałem bilet do wojska by wstawić sie 5 marca
1998roku w jednostce wojskowej w Miedzy-Rzeczu .Bedąc w jednostce
rok czasu zawarliśmy związek małżeński potem urodził się Dawid po
ślubie więc miał moje nazwisko i Amanda też, nie wiem jakim cudem
ale zostałem wpisany w akcie urodzenia jako ojciec biologiczny
Amandy i Dawida. Po 2 latach Wioletta okazała się całkiem inna
osobą, okazało się że zrobiła mi debet w banku na kwotę 5000zł
wypłacając to moimi czekami bez mojej zgody, podrobiła podpis, po
krótkim czasie wybaczyłem jej i wziąłem całą winne na siebie,
zostałem skazany za wyłudzenie pieniędzy z banku i skazany na
naprawienie szkody i 6 miesięcy pozbawienia wolności nie byłem
wstanie spłacić tej kwoty i wyrok został odwieszony w 2000roku
odbywałem całą ta karę w zakładzie karnym w Rawiczu, po wyjściu z
zakładu okazało się że moja żona jest już z kimś innymi znowu życie
runęło, od nowa musiałem sobie radzić sam, spałem w aucie, czasem po
znajomych gdzie tylko była możliwość, znalazłem prace,
wynająłem mieszkanie w Lesznie, poznałem dziewczynę wziąłem z
Wioletta rozwód ale problemy dopiero sie zaczęły, Wioletta
dowiedziawszy sie że poznałem dziewczynę zaczęła mnie nachodzić
wybijając szyby w mieszkaniu, pisząc szminką na szybie, że mnie
wykończy, zabije. Żyliśmy pod strachem nawet posunęła się do tego
stopnia że podała mnie o Alimenty choć nie byłem biologicznym ojcem
Amandy i Dawida
Ale sąd przyznał alimenty bo nosiły moje nazwisko
Będąc wtedy z Izą poznaną po Wiolecie wzięliśmy ślub urodziła sie
nasza córka Julka ur 02.04.2006r w rocznice śmierci naszego Papieża
byłem szczęśliwy że mam rodzinę bo tego w życiu mi naprawdę
brakowało. Ale utrudnienie z strony Wioletty były coraz silniejsze
robiła wszystko żeby mnie zniszczyć i jej się udało zaczęła
dogadywać się z Izą i ją rozpijała po 2 latach nasze małżeństwo się
skończyło, zostawiła mnie razem z córką. Po jakimś czasie
zaczeła walczyć o córke przez sąd. Przegrałem z jednego powodu nie
miałem stałego meldunku . Znowu życie się nie ułożyło zostałem sam
do tego doszły następne alimenty na Julke ale to oczywiste bo to
moja córka. Razem na 3 dzieci( Amande, Dawida,Julke ) dostałem
1350zł alimentów miesięcznie nie zdołałem płacić i dostałem wyrok 1
rok i 6 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu z wyrokiem Sądu
w Lesznie.
W roku 2010 poznałem Lidkę mieszkająca z 3 córkami blisko Leszna
która sama wychowywała 3 córki, choć było jej ciężko radziła sobie
całkiem dobrze, zamieszkaliśmy razem z dnia na dzień czułem się że w
końcu mam z kim pogadać, pośmiać się i spędzić miło czas.
Lidka to taka osoba jak ja nie lubi przemocy, chamstwa jest wrogiem
alkoholu i narkotyków ma naprawdę ma dużo w sobie energii na życie
nie podając się z 3 córkami i taką kobietę dziś spotkać to cud
Kocham ją najbardziej na świecie jest dla mnie wszystkim co mam.
Urodziła 4 córkę Lenkę i jesteśmy wszyscy szczęśliwi do czasu 25
lipca 2012 roku zostałem zatrzymany przez Policje i doprowadzony do
Zakładu Karnego w Rawiczu odwieszono mi wyrok o alimenty nie patrząc
na moją sytuacje rodzinna. Zostawiłem Lidkę z 3 dzieci i w ciąży z 4
dzieckiem, odbywając kare pozbawienia wolności pisałem wnioski do
sądu by wyjaśniła sie w końcu moje domniemane ojcostwo do Amandy i
Dawida dostałem po miesiącu czasu odpowiedz że z takim pismem mogę
sie skierować do prokuratury w tym samym czasie napisałem o przerwę
w karze do Sądu Penitencjarnego w Poznaniu 14 Listopada 2012 roku
dostałem przerwę 6 miesiący na wykończenie prac remontowych poddasza
i naszego mieszkania i też ze ze względu na narodziny dziecka
który termin porodu był na 6 styczeń 2013.Po wyjściu na przerwe
podjąłem prace w firmie Tesco na umowe zlecenie mając dług
alimentacyjny 109000zł komornik zajął mi 100% wynagrodzenia
niezważająca na moją sytuacje rodzinna.
Córka urodziła się jako wcześniak 1 miesiąc wcześniej i dlatego ma
problemy zdrowotne, problem z bioderkami a także podejrzenia o
napięcie mięśniowe została wskazana rehabilitacja do której trzeba
było dojechać a partnerka nie dawała rady, sama tęż zapisała sie do
psychologa by się w życiu nie poddać . Ja zmieniłem prace na umowę o
prace napisałem wniosek o przedłużenie przerwy 15 Maja 1013 roku
musiałem wrócić do Zakładu Karnego i czekałem na wokandę w sprawie
dalszej przerwy w karze. 26 czerwca 2013 roku dostałem odmowę bo
jako jedyny żywiciel rodziny i opiekun dzieci to nie powód by dostać
przerwę w karze Przebywając w Zakładzie pracuje nieodpłatnie bez
ubezpieczenia a dług alimentacyjny rośnie.
Pracuje po 6
godzin dziennie w grupie remontowej na zewnątrz Zakładu Karnego, nie
moge pomóc rodzinnie ani finansowo ani w inny sposób. Alimenty rosną
a ja tu po pracy muszę siedzieć, leżeć, oglądać TV jak by nigdy sie
nic nie stało, bo takie mamy prawo w Polsce i nie wiem co robić
siedząc i myśląc co dalej a dług alimentacyjny rośnie a ikt tego nie
umorzy, a przecież można by było w końcu wyjaśnić sprawę
mojego domniemanego ojcostwa Od Prokuratury ciągle słyszę to samo że
mają tyle spraw na głowie że musze czekać a ile można czekać. Moja
córka potrzebuje pomocy a ja nie mogę nic zrobić, mój dług
alimentacyjny na nie moje dzieci rośnie a ja tu musze siedzieć
pracuje nieodpłatnie i odpoczywać, muszą mnie tu karmić koszt
jednego więźnia to ok 2400zł-2800zł . Państwo płaci a to wszystko
idzie z podatków a moje Alimenty i tak rosną. Gdzie tu znaleść
rozwiązanie, czy w końcu ktoś mi "POMOŻE" co ja mam zrobić by
być szczęśliwy z moją rodziną. Proszę o pomoc, co dalej mam
robić-jak mam wybrnąć z tej chorej sytuacji ?
Z poważaniem Marek
(powrót do historii) |
|
Znasz nasze akcje?
|